©  NiUS Radio Uniwersytet Szczeciński wszystkie prawa zastrzeżone. 

 
  • Home
  • Wywiady
  • Nauczanie i uczenie się języków obcych w zmieniającym się świecie

Nauczanie i uczenie się języków obcych w zmieniającym się świecie

25 lipca 2023 | Przegląd Uniwersytecki
Fot. Filip Kacalski

Przegląd Uniwersytecki: Tematem bieżącego numeru „Przeglądu Uniwersyteckiego” jest rozwój, na który spoglądamy z wielu różnych perspektyw. Zrównoważony rozwój, rozwój osobisty, zawodowy czy rozwój zainteresowań – wszystkie te obszary stanowią istotne aspekty funkcjonowania człowieka we współczesnym świecie. Jego przemiany, związane z mobilnością prowadzącą do zacierania się granic, wielojęzycznością i wielokulturowością, skłaniają do postawienia pytania również o znaczenie naszych umiejętności językowych. Zacznijmy od pytania, dlaczego uczenie się języków obcych wydaje się dziś tak istotne dla rozwoju i samorealizacji człowieka.

Krzysztof Nerlicki: Znajomość języków obcych niewątpliwie ułatwia nam poruszanie się we współczesnym świecie – zarówno w działaniach prywatnych, jak i zawodowych. Dzięki rozwojowi techniki wszystko stało się bliższe, możemy przemieszczać się w stosunkowo krótkim czasie pomiędzy państwami i kontynentami. Poznajemy nowych ludzi w pracy, podczas urlopu, nasz kraj staje się coraz bardziej wielojęzyczny – uczenie się języków staje się dla nas wyzwaniem i dobrą okazją do osobistego rozwoju. Już sam Goethe mówił: Iloma językami władasz, tylekroć jesteś człowiekiem.

PU: Ile języków obcych powinniśmy znać, aby odnaleźć się na współczesnym rynku pracy? Czy jeden język obcy to już dziś za mało? A może i dwa języki obce nie wystarczą?

Krzysztof Nerlicki: Obecnie powinniśmy znać dwa języki obce – jeden w stopniu zaawansowanym, drugi w stopniu komunikatywnym. Gdy mówimy o znajomości języka na poziomie zaawansowanym, dość często mamy na myśli język angielski, chociaż uważam, że niekoniecznie tylko ten język musi dominować. Jednak zdajemy sobie sprawę, że znajomość języka angielskiego, przynajmniej w stopniu komunikatywnym, ułatwi nam porozumiewanie się z innymi ludźmi. Czy powinniśmy znać więcej języków? Znów wracam do Goethego – dla naszego indywidualnego rozwoju, dla treningu mózgu warto poznawać więcej języków, nawet jeśli jest to na poziomie elementarnym.

PU: Nauka jakich języków wydaje się dziś szczególnie uzasadniona? Tych nauczanych powszechnie w szkołach czy przeciwnie – mniej popularnych.

Krzysztof Nerlicki: Wybór języka powinien być dopasowany do naszych indywidualnych potrzeb – zarówno tych zawodowych, jak i prywatnych. Jak powiedziałem, znajomość języka angielskiego w stopniu komunikatywnym ułatwi nam poruszanie się po świecie. Jednak potrzeba komunikowania się w języku innym niż język angielski może być związana z usytuowaniem regionalnym, szczególnie na obszarach przygranicznych. Przykładowo w Szczecinie i województwie zachodniopomorskim oczekiwalibyśmy dobrej znajomości języka niemieckiego. Mówiąc szczerze, różnie z tym bywa, ponieważ język angielski jest wszechobecny. Przyczyny wyborów języków obcych mogą być różne. Niejednokrotnie kierujemy się panującą modą, nastawieniem do języka lub do jego natywnych użytkowników. Wybieramy na przykład język hiszpański lub język włoski, bo ładnie brzmią, bo kojarzymy je także z osobami, które posługują się nimi jako językami ojczystymi. Chętniej uczymy się tych języków, których natywnych użytkowników bardziej lubimy czy też cenimy ich kulturę. Jeśli chodzi o języki egzotyczne – jak np. język chiński czy język japoński – należy zwrócić uwagę, że zasięg oddziaływania tych społeczności i kultur jest coraz większy. Dlatego też coraz częściej słyszymy o kursach oferujących naukę tych języków, a niektóre filologie, np. japonistyka, cieszą się w naszym kraju ogromną popularnością. Znajomość języków niszowych zwiększa nasze szanse na rynku pracy, chociażby z tego względu, że stosunkowo mniej osób posługuje się tymi językami. Ich opanowanie będzie otwierało większe możliwości w życiu zawodowym.

PU: Skoro wiemy, ile języków dobrze byłoby znać i których z nich warto się dziś uczyć, to należałoby przejść do pytania o to, kiedy najlepiej rozpocząć naukę języków.

Krzysztof Nerlicki: Wiele osób powie, że jak najwcześniej – w wieku dziecięcym. Słyszałem, że niektórzy zapisują już noworodki, aby za 2–3 lata mogły rozpocząć naukę. To jasne, że w miarę możliwości powinniśmy zaczynać naukę języka wcześnie. Niejednokrotnie mówi się, że dzieci uczą się języków szybciej i łatwiej. Faktem jednak jest, że dzieci uczą się języków inaczej i to nie oznacza, że nie mają żadnych problemów z nauką drugiego języka. Bardziej efektywna jest dwujęzyczność naturalna lub zamierzona, gdy dziecko uczy się języka pierwszego i drugiego jednocześnie, a właściwie oba te języki stają się dla dziecka językami pierwszymi, ponieważ rodzice rozmawiają z nim w tych językach.

PU: A kiedy – jeśli w ogóle – na naukę języków jest zbyt późno?

Krzysztof Nerlicki: Nigdy nie jest za późno na naukę języka. Jeśli porównamy osoby dorosłe z dziećmi, to zauważymy, że z biegiem lat pewne nasze możliwości się zwiększają – nasz aparat kognitywny, logiczne myślenie są lepiej rozwinięte niż u dzieci. Natomiast w niektórych obszarach jesteśmy słabsi – chociażby w rozumieniu ze słuchu. Dzieci słyszą lepiej, potrafią doskonale odróżniać dźwięki. Osobom dorosłym przychodzi to trudniej, ponieważ nasz mózg nie jest już tak plastyczny jak w wieku dziecięcym. W naukę jest wpisana także naturalność posługiwania się językiem, którą posiadają dzieci. Natomiast my – dorośli często jesteśmy mniej spontaniczni i rzeczywiście traktujemy dany język jako obcy. Sama nazwa nie jest do końca przyjazna. Ale to nie oznacza, że jest jakaś granica wiekowa, od której uczenie się języka nie gwarantuje osiągnięcia sukcesu. W ostatnich latach dużo mówi się na przykład o nauczaniu języków obcych seniorów. Proszę zobaczyć, że nauka języka stanowi wówczas jedną z możliwości aktywnego spędzenia wolnego czasu, a przede wszystkim spotkania z drugim człowiekiem. Dlatego ważne są cele i potrzeby – nawet takie, że osoba starsza ma z kim w ramach kursu porozmawiać, a przy okazji czegoś nowego się nauczyć.

PU: Nie opanujemy jednak wtedy języka w pełni. Myślę, że możemy również napotkać trudności z niektórymi umiejętnościami np. wymową.

Krzysztof Nerlicki: Nie opanujemy języka w takim stopniu jak jego natywni użytkownicy. Jednak pytanie zasadnicze brzmi: czy musimy? Obecnie słyszymy na ulicach naszych miast wiele osób z Ukrainy, które całkiem nieźle posługują się językiem polskim. Szybko rozpoznajemy je po akcencie, ale czy to nam przeszkadza? Sądzę, że jest niewiele sytuacji, w których dochodzi do trudności w zrozumieniu czyjejś wypowiedzi. Gdy pojawiają się trudności, doskonale sobie radzimy, stosując strategie kompensacyjne: prosimy o powtórzenie wypowiedzi, używamy parafraz, włączamy inny język (np. angielski), sprytnie odgadujemy znaczenia. Oczywiście – nie zawsze z sukcesem, ale taka jest natura komunikacji, także wtedy, gdy posługujemy się językiem ojczystym. Niektórzy ograniczają swoje wypowiedzi w języku obcym, ponieważ uważają, że nie mówią z właściwym akcentem. Jednak radziłbym pokonać te bariery. Używanie języka to podstawa sukcesu. Im częściej będziemy się nim posługiwać, tym lepsza będzie nasza wymowa. Dążenie do hiperpoprawności to moim zdaniem niewłaściwa droga.

PU: Jak uczyć się języków obcych?

Krzysztof Nerlicki: Receptę już wymieniłem – powinniśmy języka używać, szczególnie poprzez mówienie. Na początku popełniamy bardzo dużo błędów. To normalna rzecz. Należy skończyć z negatywnym podejściem do błędów – one świadczą o tym, że procesy uczenia się są dynamiczne. Dzisiaj popełniam błąd, jutro – nie, pojutrze znowu nie wszystko gra – tak wygląda rzeczywistość w trakcie uczenia się języka. W pewnym momencie błędów będzie mniej. Nie ma innej drogi. Dlatego zachęcam studentów, a szczególnie tych, którzy w przyszłości zostaną nauczycielami języków obcych, do swobodnego mówienia. To nie oznacza, że należy błędy ignorować. Jednak skupianie uwagi tylko na tym, czy moja wypowiedź jest poprawna i ile już popełniłem błędów, nie jest dobrą metodą. Może dlatego tak wiele osób odczuwa bariery przed mówieniem.

PU: A co przede wszystkim decyduje o naszych sukcesach lub porażkach?

Krzysztof Nerlicki: Oczywiście szuka się predyspozycji czy cech, które będą wyróżniały osoby bardzo dobre w uczeniu się języków. Na pewno istotna jest dobra pamięć – umiejętność stosowania takich strategii zapamiętywania, które są dla mnie efektywne. Wśród cech wyróżniających bardzo dobrych uczących się języków obcych warto wymienić dobry słuch, a także – umiejętność logicznego myślenia. Jest to ważne szczególnie u osób dorosłych, ponieważ w sposób naturalny szukamy reguł rządzących danym językiem, porównujemy go – nawet w nieświadomy sposób – z językiem ojczystym. Liczy się wysoka motywacja, a przede wszystkim umiejętność i wola utrzymywania jej na wysokim poziomie. Trzeba wprost stwierdzić, że nauka języka jest procesem ustawicznym. Nie można powiedzieć, że ja już umiem wszystko. To nieprawda. Kluczowym czynnikiem są pozytywne emocje – odwaga, gotowość do podejmowania ryzyka, ale także samoświadomość i samoakceptacja: gdy wiem, że niechętnie używam języka, ponieważ jestem introwertyczny, to staram się to zaakceptować i próbować małymi krokami pokonywać różnorodne bariery. Nie wszystko osiągniemy od razu, ale trzeba mieć poczucie własnej wartości, a przede wszystkim – skuteczności. Gdy dostrzegę nawet najmniejszy sukces, to na pewno będzie mnie to jeszcze bardziej motywowało i dodawało odwagi. W trakcie nauki języka obcego warto poznać siebie samego, stawiając pytanie: jakim jestem uczącym się języka?

PU: Wspominaliśmy o wieku. Jak zmieniają się nasze możliwości uczenia się języków?

Krzysztof Nerlicki: Jak już wspomniałem, wiek ma wpływ na naukę, ale nie przeceniałbym wieku dziecięcego. Badania pokazują, że młodzież uczy się szybciej. Być może w tym okresie „burzy i naporu” brak nam chęci do nauki, dlatego młodych ludzi trzeba skutecznie motywować. Nie osiągniemy tego, gdy zajęcia z języka obcego będą nudne i schematyczne: trochę słownictwa, ćwiczenia gramatyczne, przeczytanie jakiegoś tekstu. I tak to się kręci…

Współczesnych uczniów trzeba inaczej motywować. Przerabianie tygodniami arkuszy egzaminacyjnych – to chyba też niezbyt dobre rozwiązanie. Musimy sobie uświadomić, że język jest narzędziem do osiągania celów, do rozwiązywania konkretnych zadań. Brzmi to może trochę jak w matematyce, ale czy kupienie biletu w kasie na dworcu w Berlinie lub zamówienie obiadu w restauracji w Londynie nie jest zadaniem? Język służy do rozwiązywania takich zadań. Tak powinniśmy postrzegać naukę języka, bez względu na to, w jakim jesteśmy wieku.

PU: Czy znaczenie ma również płeć?

Krzysztof Nerlicki: Właściwie nie. Mówi się, że dziewczynki/kobiety uczą się szybciej i łatwiej, również w przypadku pierwszego języka. Wynika to w jakiejś części z konstrukcji naszego mózgu: spoidło wielkie (inaczej ciało modzelowate), które łączy obie półkule, jest lepiej ukształtowane pod względem powiązań neuronowych u dziewczynek/kobiet, dlatego przepływ informacji u nich jest szybszy. Natomiast nie powiedziałbym, że chłopcy/mężczyźni mają same kłopoty z uczeniem się języków – zarówno pierwszego, jak i następnych. Gdyby tak było, nie rozmawialibyście Państwo ze mną…

PU: Na rynku edukacyjnym znajdziemy niezliczoną ilość kursów językowych i materiałów dydaktycznych. Jak najbardziej efektywnie rozwijać swoje umiejętności językowe? Jakie metody wydają się dziś skuteczne?

Krzysztof Nerlicki: Na przestrzeni lat było wiele metod nauczania i uczenia się języków obcych – różniły się między sobą na przykład tym, jaką rolę przypisywano świadomemu poznawaniu reguł gramatycznych. Nie mniejszą rolę w doborze metod odgrywa postrzeganie samego języka i jego istoty. Wiedza o strukturze języka i jego regułach może być przydatna, ale czy zagwarantuje nam umiejętność posługiwania się językiem? Znajomość tysięcy słówek ma jakiś sens – tylko czy ja będę potrafił ich używać? Należałoby w tym miejscu uświadomić sobie, że nie musimy aktywnie używać całego słownictwa. Tego nie czynimy także w języku ojczystym. O wiele więcej słownictwa znajduje się w pamięci receptywnej – po prostu je rozumiemy, ale niekoniecznie często używamy. Wracając do pytania, jaka metoda jest najskuteczniejsza: użycie języka, ścisłe powiązanie go z sytuacją komunikacyjną i – o czym już wspomniałem – wykonywanym zadaniem. Warto uczyć się formuł rutynowych – gotowych wyrażeń. W ten sposób działamy także w języku ojczystym: nasze wypowiedzi składają się z „gotowców” – na przykład: jak się masz?, nie przeszkadzam?, o rany!, kartą czy gotówką?

PU: W takim ujęciu szczególnie ważne wydaje się rozwijanie umiejętności mówienia.

Krzysztof Nerlicki: Tak to widzę. Ktoś może postawić sobie za cel uczenia się np. rozumienia tekstów pisanych, wówczas bardziej koncentrujemy się na czytaniu czy pisaniu. Jednak większość z nas potrzebuje kompetencji ustnej. Z tym niejednokrotnie mamy problemy, ponieważ mówieniu ciągle jeszcze poświęca się za mało czasu, szczególnie na zajęciach szkolnych. Niejednokrotnie cała sfera rozwoju kompetencji ustnych jest traktowana marginalnie. Przyzwyczajamy się do tego, że nauka języka to czytanie tekstów, ich tłumaczenie, wykonywanie ćwiczeń pisemnych – jasne, to też ma jakiś sens, ale przede wszystkim trzeba mówić. Gdy w szkole poświęca się mało czasu tej sprawności, później trudno jest nam się przyzwyczaić, gdy w trakcie studiów lub w innych formach kształcenia ktoś oferuje nam naukę poprzez praktyczne używanie języka.

PU: Jednak trudności mogą pojawić się nie tylko w samym konstruowaniu wypowiedzi w języku obcym, ale również – w dopasowaniu jej do określonej sytuacji komunikacyjnej.

Krzysztof Nerlicki: Niejednokrotnie powiemy coś poprawnie w danym języku, natomiast natywny użytkownik sformułowałby to inaczej. Podam przykład, o którym mówię studentom na wykładach. Gdy byłem w jednej z niemieckich bibliotek, chciałem zamówić książkę i oczywiście miałem w zasobie słownictwa czasownik: zamawiać. Jednak usłyszałem, jakiego innego czasownika używają natywni użytkownicy języka. To była najbardziej efektywna metoda uczenia się, ściśle powiązana z sytuacją, w której nauczyłem się tego elementu językowego. Nie jestem zwolennikiem uczenia się list słówek. Najlepiej gdyby były one, może w mniejszej liczbie, ale połączone z danym kontekstem czy zdaniem, aby móc ich znajomość efektywnie wypracować, przećwiczyć. Często dzieje się tak, że wkuwamy mnóstwo słówek, ale po jakimś czasie już tylko część z nich pozostaje w naszej pamięci. Zaletą jest to, że my je rozumiemy, natomiast niekoniecznie potrafimy ich używać.

PU: Tym samym w danym języku więcej potrafimy zrozumieć niż powiedzieć.

Krzysztof Nerlicki: To nie jest nic nienaturalnego, że o wiele więcej rozumiemy niż potrafimy powiedzieć. Podobnie jest zresztą i w języku ojczystym. Codziennie używamy od kilku do kilkunastu tysięcy wyrazów, które są w naszym aktywnym słowniku. Natomiast nasza znajomość słownictwa w języku polskim to kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy słów, które znajdują się w naszym słowniku receptywnym. Tak też powinniśmy podchodzić do uczenia się języka: nie opanujemy całego słownictwa w stopniu aktywnym. I tego nie potrzebujemy.

PU: Jednak mimo tego podczas zajęć językowych często uczymy się list słówek.

Krzysztof Nerlicki: Atomizacja w sferze leksykalnej nie przynosi w uczeniu się języka, moim zdaniem, wielu efektów. Znamy słowo, ale nie wiemy, w jakim kontekście należy go użyć, w jakim zdaniu. To nie prowadzi do aktywnego użycia, ponieważ uczący się powinni wiedzieć (co leży właściwie po stronie nauczycieli), które wyrazy powinny należeć do słownika receptywnego, a które – do produktywnego, aktywnego. Ja także poznałem bardzo wiele zwrotów, które rozumiem, ale z których na co dzień nie korzystam i też nie muszę korzystać.

PU: Szczególnie że podręczniki dostarczają nam słownictwa nie zawsze najbardziej przydatnego w codziennej komunikacji.

Krzysztof Nerlicki: Z podręczników uczymy się języka, który niektórzy określają jako język szkolny. A język naturalny, używany na ulicy, jest inny. Dlatego powinniśmy być konfrontowani z językiem naturalnym. Uczący się niejednokrotnie denerwują się, gdy dostają autentyczne materiały np. do zrozumienia ze słuchu. Są one prezentowane w dość szybkim tempie, występują w nich pewne dźwięki tła – np. w sytuacji rozmowy na dworcu. Nie jest ona nagrywana w studiu radiowym, tak robiono kiedyś. Gdy jesteśmy w centrum miasta czy właśnie na dworcu, to często i w języku ojczystym mamy kłopot, aby wszystko zrozumieć. I tu pojawia się kolejny istotny problem: uczący się chcą wszystko zrozumieć, każde słowo. Natomiast bardzo wiele jesteśmy w stanie wywnioskować z kontekstu, nawet nie rozumiejąc jakiegoś pojedynczego wyrazu. To jest także dobrą strategią uczenia się – przyjęcie założenia, że nie musimy rozumieć jednostkowych elementów; najważniejsze, że zrozumiemy całość.


PU: Trudno wskazać metodę uczenia się, która sprawdziłaby się w każdym przypadku. Jednak wielu uczących się podkreśla korzyści płynące z wyjazdów zagranicznych.

Krzysztof Nerlicki: To jest jedna z dobrych rad. Taki kilkutygodniowy czy kilkumiesięczny pobyt w większości przypadków daje bardzo wiele. Jednak musimy również postawić pytanie o to, jaka jest jakość i ilość języka, z którym mamy kontakt za granicą. Możemy przebywać w innym kraju, ale nie mieć wielu kontaktów z natywnymi użytkownikami czy mieć jedynie kontakt z osobami, które także uczą się tego języka. Niejednokrotnie dzieje się tak – i to zależy od naszych stylów uczenia się oraz cech osobowości – że są osoby, które o wiele więcej i szybciej nauczą się nie w kraju docelowym, czyli za granicą, ale w kraju wyjściowym. Chociażby z tego względu, że nie są otwarte komunikacyjnie, są bardziej introwertyczne, mają blokady. Mówi się, że warto przy uczeniu się języka podejmować ryzyko – jednak oczywiście o wiele łatwiej o tym mówić, niż tego dokonać. Dlatego niektóre osoby będą czerpały mniej korzyści z wyjazdu za granicę, ale – ogólnie rzecz biorąc na pewno warto uczyć się języka obcego w ten sposób.

PU: W takiej sytuacji – chociaż oczywiście z innych powodów – znaleźli się również obecni w Polsce uchodźcy wojenni z Ukrainy.

Krzysztof Nerlicki: Naturalnym dla nich językiem komunikacji jest język ukraiński. Ale są konfrontowani z wieloma sytuacjami – w życiu codziennym i zawodowym, w których muszą używać języka polskiego, bo właśnie wykonują konkretne zadania: w sklepie, w szkole, w pracy. Powinniśmy wspierać u tych osób dwujęzyczność, a to wspieranie polega również na tym, że nie będziemy ograniczali używania języka ukraińskiego. Mówię o tym studentom pedagogiki wczesnoszkolnej: w szkole, gdy dzieci ukraińskie będą ze sobą rozmawiały po ukraińsku, nie powinniśmy tego stopować ani im tego zabraniać, ponieważ w ten sposób niszczymy pewną naturalność i drogę do dwujęzyczności. W mojej okolicy mieszka wielu Ukraińców, słyszę na placu zabaw dzieci mówiące po ukraińsku. Gdy dołączają do nich dzieci polskie, jest to również okazja dla nich, aby nauczyły się podstaw języka ukraińskiego, nawet pojedynczych słów czy zwrotów. Na naszych oczach, w sposób naturalny rozwija się wielojęzyczność. Do tej pory w Polsce raczej było to zjawisko występujące w niewielkim zakresie, nie byliśmy z nim konfrontowani. Natomiast obecnie dzieje się to każdego dnia.

PU: Jakie podejście nauczyciela będzie sprzyjało rozwojowi umiejętności uczniów? Co wydaje się szczególnie istotne z perspektywy uczącego?

Krzysztof Nerlicki: Każdy nauczyciel języka obcego powinien najpierw zadać sobie pytanie: jak się uczyłem/uczyłam języka i jak się tego języka dalej uczę, bo to jest właściwie proces ustawiczny. Wtedy jest nam łatwiej zrozumieć, w jaki sposób nasi uczniowie przyswajają język, z jakimi problemami są konfrontowani. Pozwala nam to traktować pojawiające się problemy czy błędy jako coś naturalnego, czego nie można ominąć. A więc ten najistotniejszy krok to pytanie o to, jakim ja – nauczyciel byłem i jestem uczniem języka obcego. Wówczas łatwiej nam również będzie dobrać metodę i zrozumieć, że uczenie się języka to nie zawsze jest łatwy proces. Tym samym komunikacja między mną i uczniem będzie także prostsza. Zawsze podkreślam, że powinniśmy na zajęciach języka obcego starać się – w miarę możliwości – niwelować tzw. dystans władzy – sytuujący mnie jako nauczyciela wyżej w hierarchii niż moich uczniów. Popatrzmy na tradycyjną komunikację w klasie: ja jako nauczyciel zadaję pytania, a uczniowie głównie działają w sposób reaktywny, a w mniejszym stopniu w sposób aktywny, samodzielnie inicjując komunikację. Jeżeli pytamy naszych uczniów o to, jak się czują?, jak spędzili weekend?, to próbujmy skłonić ich, do tego, żeby sami też spontaniczne zadawali nam tego typu pytania. Wówczas uczącym się jest łatwiej inicjować komunikację i swobodniej posługiwać się językiem.

PU: Metody te sprawdzają się różnie w grupach odmiennych kulturowo.

Krzysztof Nerlicki: Jasne, że w grupach odmiennych kulturowo uczestnicy kursów mają różne doświadczenia społeczne, które znajdują swoje odzwierciedlenie w procesie uczenia się. Sama pozycja nauczyciela jest różnie postrzegana, a to rzutuje na komunikację. Myślę, że jest to też zależne od naszej osobowości. Ekstrawertycy są bardziej odważni, szybciej zmienią typowe doświadczenia szkolne, że na języku obcym głównie pyta nauczyciel. W kontekście interkulturowym warto pamiętać o różnych doświadczeniach edukacyjnych uczących się. Grupy odmienne kulturowo dostarczają zarówno uczącym się, jak i nauczycielom bardzo cennych doświadczeń w komunikacji obcojęzycznej. Takim przykładem niech będą wspólne zajęcia polskich i chińskich studentów na szczecińskiej germanistyce. Uczymy się nie tylko języka niemieckiego, ale także tego, jacy jesteśmy, jak posługujemy się językiem, jakie mamy doświadczenia w nauce języków.

PU: W dzisiejszym świecie mamy też coraz więcej możliwości, aby skorzystać z nowych technologii. Jak zmieniają one podejście do nauczania i uczenia się języków obcych?

Krzysztof Nerlicki: Nowe technologie – szczególnie dla młodego pokolenia – są bardzo pomocne w uczeniu się języka. Gdy pytam różne osoby o to, jak najłatwiej i najszybciej uczą się języka, niekoniecznie pada odpowiedź: w klasie szkolnej, ale np. poprzez słuchanie muzyki, oglądanie filmów z napisami czy oryginalną ścieżką dźwiękową, strony internetowe. Takie działania sprzyjają uczeniu się w formie alternatywnej, innej niż ta, którą oferuje szkoła. Istotną kwestią podczas uczenia się języka jest motywacja, zainteresowanie. Jeżeli młoda osoba interesuje się czymś – np. muzyką, filmem czy szeroko pojętą kulturą – chce się czegoś na ten temat dowiedzieć. Znajdując informacje w języku obcym, będzie starała się je zrozumieć. Niektórzy mówią, że najważniejszy jest kontakt bezpośredni, ale korzystanie z tego, co oferują nam nowe media, pomaga w poznawaniu języka. Liczy się cel – niekoniecznie muszę pojechać do Japonii, aby zapoznać się z autentycznymi treściami w języku japońskim i w ten sposób uczyć się języka.

PU: W związku z rozwojem nowych technologii zmienia się również podejście uczących się do nauki języka obcego.

Krzysztof Nerlicki: Ludzie mają dziś inne oczekiwania w stosunku do metod nauczania i musimy być tego świadomi. Metody szkolne trzeba uzupełniać metodami alternatywnymi. Nie da się młodych ludzi nauczyć języków obcych, oferując im tylko tradycyjny sposób, w jaki – na przykład – my się uczyliśmy. Trzeba iść z duchem czasu i odpowiadać na zmieniające się potrzeby. Warto podkreślić, że uczniowie potrafią również wyszukiwać materiały do nauki samodzielnie. To także korzyść dla nauczyciela – może poznać nowe cenne źródła, które wykorzysta na zajęciach.

PU: Nauczyciel również może dziś sięgnąć po wiele przydatnych narzędzi.

Krzysztof Nerlicki: Aplikacji, które mogą być wykorzystane do nauczania języków, jest dziś bardzo dużo. I tylko od kreatywności nauczyciela zależy, czy włączy je do prowadzenia zajęć. Można wymienić Quizlet, Kahoot czy wiele innych użytecznych narzędzi.

PU: Czy w dobie powszechnych – coraz bardziej precyzyjnych – aplikacji do wykonywania tłumaczeń oraz rozwoju sztucznej inteligencji znajomość języków obcych będzie nam nadal potrzebna?

Krzysztof Nerlicki: Myślę, że te obawy dotyczą całego naszego życia. Ostatnio dużo dyskutuje się na temat sztucznej inteligencji, która może napisać za nas pracę seminaryjną lub artykuł naukowy. Zasadnicze pytanie, także natury etycznej, brzmi: na ile ja chcę się rozwijać indywidualnie? Jeśli chcę coś zlecić maszynie, może mi w wielu zadaniach pomóc, także w tłumaczeniach. Ale czy we wszystkim mnie zastąpi? Raczej nie. Kładłbym największy nacisk na osobisty rozwój. Uczenie się języka zwiększa naszą kreatywność, ćwiczymy również w ten sposób pamięć. Jak pokazują badania, osoby, które posługują się wieloma językami, rzadziej zapadają na pewne choroby dotykające ludzi, szczególnie w wieku senioralnym np. chorobę Alzheimera. Jest to udowodnione naukowo i ma związek z doskonałym wytrenowaniem mózgu, co jest pewną obroną przed tym, co może nas spotkać. Młodzi ludzie potrafią korzystać z nowych możliwości. Powinni jednak pamiętać, że nie zawsze podpowiedzi są właściwe, dlatego należałoby wszelkie pomoce technologiczne oceniać w sposób krytyczny.

PU: Jakie błędy popełniamy najczęściej, ucząc się języków obcych? I jak ich uniknąć?

Krzysztof Nerlicki: Wspominaliśmy o błędach w wymowie – one są dosyć częste. Należy nad nimi pracować, ale nie powinny nas one blokować przed używaniem języka. Chociażby z tego względu, że trenujemy nasz aparat mowy podczas wypowiadania różnych głosek. Wiele błędów pojawia się również z tego powodu, że znamy już jakiś język – język ojczysty czy inny język obcy. I te języki nie zawsze wpływają w pozytywny sposób na nowy język, którego się uczymy. Podczas używania języka obcego pojawiają się wtedy, właściwie automatycznie, tzw. błędy interferencyjne np. składniowe, czyli w kolejności elementów w zdaniu. Wiele mówi się też na temat tego, że pewne błędy są uniwersalne i po prostu nie da się ich uniknąć. Należy je traktować jako coś naturalnego, przejść przez stadium błędów, aby znaleźć się na wyższym poziomie. Często przyjmujemy, że błędy raz poprawione nie powinny się już więcej pojawić. To jest mylne założenie, ponieważ ten błąd może nie pojawi się jutro, ale pojawi się za tydzień czy za miesiąc. Dużo zależy też od sytuacji – gdy komunikujemy się swobodnie, nawet nie zwracamy uwagi, że popełniamy błędy. Natomiast gdy jesteśmy zestresowani, np. gdy rozmawiamy z native speakerem i nie chcemy wypaść źle, zaczynamy popełniać o wiele więcej błędów, niż gdybyśmy tę sytuację traktowali bardziej naturalnie.

PU: Od czego zaczęła się Pana przygoda z językami obcymi? I dlaczego to właśnie język niemiecki zyskał szczególny status w Pana życiu zawodowym i naukowym?

Krzysztof Nerlicki: O ile sobie dobrze przypominam, zacząłem uczyć się języka niemieckiego w czwartej klasie szkoły podstawowej. W latach 80. język angielski był rzadkością w naszych szkołach. Oczywiście kładziono większy nacisk na język rosyjski i język niemiecki. Kontynuowałem moją przygodę z językiem niemieckim w szkole średniej, następnie rozpocząłem studia germanistyczne. Uczyłem się także języka angielskiego. Moja znajomość tego języka jest komunikatywna, wystarczająca do czytania artykułów naukowych w języku angielskim, bo to jest moim celem.

PU: Wokół jakich obszarów badań naukowych koncentruje Pan obecnie swoją uwagę?

Krzysztof Nerlicki: Interesuje mnie przede wszystkim to, w jaki sposób uczący się interpretują procesy przyswajania języka obcego, jakie mają poglądy na uczenie się języka i jak postrzegają samą istotę języka. Wbrew pozorom poglądy – osobiste lub przejęte od innych – będą decydowały o powodzeniu w nauce języka. Gdy uczący się traktują język strukturalnie jako zbiór reguł gramatycznych i słownictwa, jako cel sam w sobie – podobnie jak i niektórzy naukowcy – to niekoniecznie musi się to przełożyć na efektywność w nauce języka i jego użyciu. Myślę, że poglądy – które oczywiście kształtują się także poprzez nasze doświadczenia w uczeniu się, także doświadczenia szkolne – mają duży wpływ na to, w jaki sposób się uczymy. To jest jedna strona moich zainteresowań, drugą są czynniki indywidualne i ich wpływ na uczenie się języka. Tu szczególnie interesuje mnie wpływ lęku na uczenie się i używanie języka. Nierzadko są to uniwersalne przyczyny, z powodu których boimy się mówić – chociażby dlatego, że mamy za mało praktyki w użyciu języka, ciągle z tyłu głowy pojawiają się myśli, że popełnimy błędy albo że ktoś nas nie zrozumie, a nawet wyśmieje. Tylko to są dość często hipotetyczne obawy, które, niestety, prowadzą do tego, że używając języka, rzeczywiście będziemy popełniali błędy – znamy to z psychologii: gdy oczekujemy negatywnych skutków działań, nie mamy nadziei na sukces, a negatywne emocje biorą górę, to porażka jest gwarantowana. To zresztą widać u niektórych uczących się – kiedy pojawi się luka w wiedzy, niekomfortowa sytuacja komunikacyjna, ich kolejne zdania są obarczone coraz większą liczbą błędów, a po krótkim czasie wypowiedzi są redukowane do minimum, mimo że uczący się jeszcze chętnie by coś powiedział. Szczególnie jest to widoczne, gdy w trakcie zajęć językowych wypowiedzi są przerywane i poprawiane. Cel szczytny, ale czy zawsze efektywny? Wielu uczących się dąży do szybkiego skończenia wypowiedzi, żeby już nie narażać się na stres.

PU: Kwestia właściwego poprawiania błędów podczas nauczania wydaje się istotna.

Krzysztof Nerlicki: Uczącym się trzeba uświadomić, na czym polega nauka języka – zarówno indywidualna, jak i ta w grupie. Mamy wiele poglądów czy przyzwyczajeń, które przynosimy z wcześniejszych lat edukacji, np. związanych z tym, że błędy poprawiano natychmiast. Oczywiście, gdy uczymy czegoś nowego, powinniśmy poprawiać błędy możliwie szybko. Ale kiedy jest to swobodna komunikacja, nie wszystkim błędom trzeba poświęcać uwagę. Podczas poprawiania zatraca się naturalność wypowiedzi i komunikowania się. Dlatego z uczącymi się trzeba także rozmawiać na temat uczenia się języka. Niewiele osób, które mają zajęcia na uczelni, odpowiada twierdząco na pytanie: czy ktoś z wami kiedyś na temat uczenia się języka rozmawiał? Na temat strategii uczenia się, naszych zachowań, lęków, negatywnych emocji. To pierwsza rozmowa, podczas której uczący się dowiaduje się, że nie tylko on się boi – to odczucie towarzyszy też innym osobom, ale nie miały odwagi powiedzieć tego publicznie. Okazuje się, że jest to problem, który dotyka każdego z nas i jest czymś normalnym. Uczenie się będzie bardziej efektywne, gdy uczący się wiedzą, co może się przydarzyć, chociażby błędy.

PU: Co stanowi główne obszary Pana doświadczenia dydaktycznego?

Krzysztof Nerlicki: Najwięcej nauczyłem się poprzez prowadzenie praktycznych zajęć z języka niemieckiego. Wszystko, o czym rozmawiamy, można badać teoretycznie, można dowiadywać się o tym z książek. Ale myślę, że największą skarbnicą wiedzy są praktyczne zajęcia, podczas których nauczamy, ale również – obserwujemy, w jaki sposób ludzie uczą się języka, co im przychodzi łatwo, a co trudniej. Patrzymy na to, w jaki sposób się uczą także poprzez pryzmat własnej osoby – myśląc o tym, w jaki sposób ja się uczyłem/uczę, w jaki sposób ja reaguję, gdy mam coś powiedzieć w języku obcym, czy u mnie również nie występują te negatywne emocje np. trema czy lęk. Jeżeli zrozumiem siebie jako uczącego się języka, to na pewno łatwiej mi będzie również zrozumieć tych, których mi powierzono w nauczaniu.

PU: W ofercie Wydziału Humanistycznego US mamy kilka możliwości wyboru kierunku z wiodącym językiem niemieckim: filologię germańską, filologię germańską z dodatkowym językiem obcym – prowadzoną w trybie popołudniowym oraz nową propozycję – polonistyczno-germanistyczne wspólne studia nauczycielskie. Czy studia germanistyczne cieszą się dziś dużą popularnością?

Krzysztof Nerlicki: Nasze kierunki germanistyczne cieszą się ciągle dużą popularnością – prowadzimy zarówno studia stacjonarne, jak i niestacjonarne na wszystkich poziomach. Nie ukrywam, że to zainteresowanie jest mniejsze niż wcześniej, ale ten problem dotyka także innych kierunków. Najważniejsze, że ci, którzy zdecydowali się studiować kierunki germanistyczne, mogą realizować różne cele. Kształcimy przyszłych tłumaczy, osoby zainteresowane niemieckim językiem gospodarczym i przyszłych nauczycieli. Nasz nowy kierunek – polonistyczno-germanistyczne wspólne studia nauczycielskie – realizowany przy współpracy z Uniwersytetem w Greifswaldzie daje jeszcze większe możliwości: absolwenci uzyskają uprawnienia do nauczania języka polskiego i niemieckiego zarówno w polskim, jak i niemieckim systemie edukacyjnym. Kierunek otrzymał w tym roku Certyfikat Akredytacyjny Studia z Przyszłością. Zostaliśmy także wyróżnieni za nowatorską formę współpracy międzynarodowej.

PU: Ostatni rok przyniósł wiele wyzwań związanych z nauczaniem języka polskiego uchodźców wojennych z Ukrainy. Jakie znaczenie miała wówczas nauka języka?

Krzysztof Nerlicki: Ciągle podkreślam, że znajomość języka w tak trudnej sytuacji to zwiększenie poczucia bezpieczeństwa, którego tak brutalnie obywateli Ukrainy pozbawiono. Mówiąc wprost, podziwiam uchodźców za ich determinację i konsekwentne dążenie do celu. Rozmawialiśmy tutaj o różnych aspektach uczenia się języków obcych – w tym przypadku nauka języka polskiego stała się w większości przypadków koniecznością, sposobem na przeżycie, bo język stał się dla tych osób narzędziem do zaspokojenia podstawowych potrzeb: znalezienia pracy, kontynuacji nauki, zrobienia zakupów, wizyty w urzędzie czy u lekarza.

PU: W tym trudnym czasie należało również wziąć pod uwagę specyfikę nauczania języka w sytuacji szczególnej, związanej z migracją nagłą, przymusową, wynikającą wielokrotnie z bezpośredniego zagrożenia. Jak uczyć języka obcego w takiej sytuacji?

Krzysztof Nerlicki: Trzeba pamiętać, że nauka języka odbywa się głównie poprzez kontakt z innym człowiekiem. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak ogromną rolę odgrywa w tym procesie nauczyciel, nie tylko ze względu na jego kompetencje merytoryczne, ale przede wszystkim kompetencje społeczne, a wśród nich na pierwszym planie wymieniłbym empatię. Badając doświadczenia i poglądy uczących się widzę, że cenimy nauczycieli za ich wyrozumiałość, za stworzenie dobrej atmosfery na zajęciach, za wyzwolenie pozytywnych emocji. W sytuacji migracji wojennej ma to jeszcze większe znaczenie, gdy zdajemy sobie sprawę z tego, z jakim bagażem doświadczeń ci ludzie przystąpili do kursów. Zajęcia były nie tylko okazją do nauczenia się języka polskiego, ale także do wymiany doświadczeń związanych z pobytem w Polsce, do podzielenia się tym, z jakimi problemami się borykają, do zawiązania znajomości. To wszystko ma wpływ na naukę języka. Gdy podczas uroczystego zakończenia kursów uchodźcy z Ukrainy z entuzjazmem witali lektorki, było to dla nas dowodem na to, że kursy zorganizowane przez naszą uczelnię spełniły zamierzone cele – Uniwersytet stał się miejscem integrującym nie tylko społeczność ukraińską, ale także nasze dwa narody.

PU: Jakie korzyści i jakie trudności pojawiają się podczas uczenia języka w środowisku wielokulturowym?

Krzysztof Nerlicki: W środowisku wielokulturowym i wielojęzycznym sytuacje, w których słyszymy nie tylko nasz rodzimy język, są na porządku dziennym. Doświadczamy tego także na ulicach Szczecina, w zakładach pracy, na placach zabaw, w szkołach i wyższych uczelniach. Wzajemnie się poznajemy, uczymy się jeden od drugiego. Inność językowa i kulturowa staje się rzeczywistością – i to nas ubogaca. Myślę, że taka sytuacja zachęca nas do podjęcia nauki kolejnego języka. Mówimy tu o uczeniu się języka polskiego przez Ukraińców, ale to działa także w drugą stronę – uczmy się też języka ukraińskiego. Podstawowa korzyść jest taka, że będziemy mieli możliwość używania tego języka na co dzień – to, jak wspomniałem w naszej rozmowie, klucz do sukcesu. Gdy na kursach języka polskiego dla obcokrajowców mamy uczestników z różnymi językami ojczystymi, jesteśmy wręcz zmuszeni do posługiwania się językiem polskim. To naturalna okazja do używania języka, od pierwszego dnia kursu. Jakie mogą wystąpić trudności? W grupach heterogenicznych pewnie trudno pokazywać różnice pomiędzy na przykład językiem polskim i językiem ojczystym danej osoby, szczególnie wówczas, gdy w sali mamy różne narodowości. Pozytywów jednak jest tak wiele, że nie warto skupiać się na trudnościach, a te są po to, żeby je przezwyciężać.

Rozmawiała dr Agnieszka Szlachta

redaktor naczelna „Przeglądu Uniwersyteckiego”



NiUS Radio

Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności
Uniwersytet Szczeciński
ul. Cukrowa 12, 71-004 Szczecin
tel.: 91 444 34 71
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


© NiUS Radio Uniwersytet Szczeciński wszystkie prawa zastrzeżone. 

Do góry