W piątkowy wieczór piłkarze Pogoni Szczecin rozegrali już drugi mecz w tygodniu na Stadionie im. Floriana Krygiera. Bez wątpienia można przyznać, że było to spotkanie pełne niespodziewanych zwrotów akcji, sam wynik końcowy na pewno każdego mocno zdziwił, a samych kibiców granatowo-bordowych pozostawił z wielkim żalem. W drugiej części spotkania bramkę zdobyto aż 5 razy, więc widowiska piłkarskiego zdecydowanie nie zabrakło. Mówi się jednak, że klub zdecydowanie potrzebuje pomocy, a co za tym idzie - zmiany trenera i formacji obronnej. Pomimo że Portowcy grają na boisku przyjemną dla oczu piłkę, to niestety w lidze ostatnio idzie im kiepsko, od Listopada wygrali tylko jeden mecz. Dobrą wiadomością było jednak to, że po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją do składu granatowo-brodowych wrócił długo wyczekiwany Marcel Wędrychowski. Chociaż spędził on jeszcze całe 90 minut na ławce rezerwowych to kibicie powitali go wykrzykując jego nazwisko na całym stadionie.
Mimo że pierwsza niebezpieczna akcja należała do Pogoni, to właśnie Warta po niecałych dziesięciu minutach już prowadziła spotkanie. W 10. minucie Eppel odegrał piłkę na lewe skrzydło do Matuszewskiego, który posłał dośrodkowanie w stronę Żurawskiego, a ten wygrał walkę o pozycję z Koutrisem i strzałem głową zdobył pierwszego gola dla drużyny zielono-białych w tym spotkaniu. Po tej bramce ataki gości nie ustały, nadal stwarzali niebezpieczne sytuacje w polu karnym gospodarzy. W 17. minucie Kamil Grosicki był blisko wyrównania, gdy po kontrze oddał strzał z daleka, który niestety wylądował obok bramki Lisa. Pięć minut później nastąpiła pierwsza groźniejsza akcja Portowców, po której niejeden kibic złapał się za głowę. Akcja rozpoczęła się od biegnącego lewą stroną boiska Korczakowskiego, który podał piłkę na skraj pola karnego do Gorgona, natomiast ten z powrotem odegrał ją na skrzydło do Koutrisa, a on posłał płaskie dośrodkowanie do Koulourisa, który trafił w poprzeczkę. W 30. minucie Szmyt zdecydował się na strzał z dystansu sprzed pola karnego, jednak był to łatwy do wybronienia strzał dla Cojocaru. W trakcie ostatnich chwil pierwszej połowy zawodnicy Pogoni intensywnie starali się doprowadzić do wyrównania wyniku meczu, lecz ostatecznie opuścili boisko przed przerwą z niespełnionym celem. Warta Poznań była na drodze do historycznego zwycięstwa na stadionie w Szczecinie w meczu Ekstraklasy, dotąd nie udało się to ani razu.
Druga połowa rozpoczęła się zmianami w składzie granatowo-bordowych. Luka Zahović zastąpił Alexandra Gorgona, a Mariusz Fornalczyk wszedł za Olafa Korczakowskiego. W 48. minucie po rzucie z autu piłkarza Warty, piłkę przejął Kajetan Szmyt, który kolejny raz w tym spotkaniu spróbował swoich sił strzałem z dystansu, ale ponownie obronił to Cojocaru. Długo nie trzeba było oczekiwać efektów zmian, bo już pięć minut po wejściu na boisko, Fornalczyk zgarnął piłkę z dośrodkowania po rzucie rożnym i uderzył zza pola karnego, po drodze zahaczając o zawodnika zielono-białych. Ten rykoszet zmylił Lisa, dając Portowcom upragnione wyrównanie. W 51. minucie arbiter ukarał pierwszą żółtą kartką w tym meczu Szmyta. W 55. minucie Grosicki dośrodkował piłkę z rzutu rożnego w pole karne. Po lekkim zamieszaniu, szansę dostał Zahović, jednak oddał strzał minimalnie obok bramki. Po przerwie, Pogoń prezentowała się znacznie lepiej niż w pierwszej połowie, przejęła inicjatywę i stwarzała sobie dużo więcej sytuacji. W 61. Minucie Koutris podał do Zahovicia, a ten wypuścił piłkę Grosickiemu na prawe skrzydło, a on zdecydował się na płaskie dośrodkowanie do Koulourisa. Nie miał jednak okazji do zdobycia gola, ponieważ uprzedził go obrońca Warty Poznań strzelając bramkę samobójczą i wyprowadzając tym Portowców na prowadzenie. W 64. minucie nastąpiły pierwsze zmiany w drużynie gości. Maenpaa zastąpił Prikryla, Szymonowicz wszedł za Żurawskiego, a Vizinger za Luis’a. Niedługo potem, żółtą kartą ukarany został kolejny zawodnik zielono-białych, Dimitrios Stavropoulos. W 70. minucie szansę do zagrania dostał jeszcze w drużynie gospodarzy Joao Gamboa za Ulvestada, a w zespole rywali, Savić za Tiru. W 78. minucie Fornalczyk będąc na prawym skrzydle, podał piłkę do Zahovicia, który był w środku pola karnego gości, a on odegrał do wychodzącego na pozycję Grosickiego, a ten trzelił bramkę precyzyjnym strzałem po ziemi i zdobył już trzeciego gola dla drużyny. Dwie minuty potem nastąpiły kolejne zmiany, Borges wszedł za Koutrisa, a w zespole Zielonych, Kiełb zastąpił Eppela. W 82. minucie Kiełb wykonał rzut wolny dośrodkowując piłkę w pole karne. Stavropoulos strzałem głową zdobywa bramkę kontaktową. Pięć minut później boisko opuścił kapitan granatowo-bordowych, a także strzelec trzeciej bramki dla Portowców, a za jego miejsce wszedł Wojciech Lisowski. Gdy już kibice szykowali się powoli do opuszczenia stadionu, Vizinger popisał się znakomitym podaniem, odnajdując wychodzącego na pozycję Kajetana Szmyta, a ten nie zmarnował sytuacji i wyrównał wynik spotkania, co wydawało się już niemożliwe. Arbiter niedługo po tym zakończył spotkanie. Nikt nie spodziewał takiego obrotu spraw, a sami kibice, jak i piłkarze granatowo-bordowych uznają z pewnością ten mecz jako poniesioną porażkę.
W sumie na meczu w Szczecinie pojawiło się 8801 kibiców. Następny mecz Portowcy zagrają 16 grudnia o godzinie 17:30 w Łodzi przeciwko drużynie Widzewa. Będzie to już ostatnie spotkanie w tym roku, a kolejne czeka ich dopiero w Lutym.
Skład Pogoni Szczecin: Cojocaru, Wahlqvist, Zech, Malec, Koutris, Kurzawa, Gorgon, Ulvestad, Korczakowski, Grosicki, Koulouris
Rezerwowi: Klebaniuk, Lisowski (87’), Borges (80’), Stolarski, Gamboa (70’), Wędrychowski, Fornalczyk (46’), Przyborek, Zahović (46’)
Skład Warty Poznań: Lis, Bartkowski, Stavropoulos, Żurawski, Szmyt, Eppel, Tiru, Luis, Kupczak, Matuszewski, Prikryl
Rezerwowi: Grobelny, Kiełb (80’), Maenpaa (64’), Kopczyński, Paszkowski, Vizinger (64’), Pleśnierowicz, Szymonowicz (64’), Savić (70’)
Arbiter: Marcin Szczerbowicz
