Pogoń Szczecin – Raków Częstochowa 1:1 (15. kolejka PKO BP Ekstraklasy)

W niedzielne popołudnie na Stadionie im. Floriana Krygiera odbył się bardzo emocjonujący mecz pomiędzy walczącymi o podium drużynami. Portowcy dostarczyli swoim kibicom świetne widowisko, choć jednocześnie pozostawili im lekki niesmak po zdobyciu tylko jednej bramki. Niemniej jednak ten remis cieszył mieszkańców Szczecina, gdyż w poprzednim sezonie Pogoń trzykrotnie spotykała się z Rakowem i za każdym razem ponosiła porażki. Granatowo-bordowi postawili sobie za cel wykorzystanie zmęczenia mistrzów Polski, którzy przylecieli prosto z Lizbony rozegrać już drugi mecz w tygodniu.

Z okazji rocznicy odzyskania niepodległości, przypadającej dzień wcześniej, cały stadion wzniósł się przed pierwszym gwizdkiem arbitra i z dumą zaśpiewał dwie zwrotki „Mazurka Dąbrowskiego”. Piłkarze zaczęli przygotowywać się do meczu, kibice kontynuowali śpiew wykonując także dwie kolejne zwrotki, a następnie rozpoczęto spotkanie.

Pierwsza połowa rozpoczęła się bardzo obiecująco dla Portowców. Bez wątpienia można stwierdzić, że w tej części gry to właśnie oni znacznie dominowali rywali. Już w 6. minucie Vahan Bichakhchyan oddał pierwszy ładny strzał, który obronił Vladan Kovacević. W 16. minucie doszło ponownie do nerwowej sytuacji w obrębie pola karnego drużyny Rakowa Częstochowa. Kamil Grosicki precyzyjnie zagrał do Rafała Kurzawy, który odbił piłkę, tworząc dogodną sytuację dla Gorgona. Niestety, jego strzał został zablokowany przez bramkarza. Leonardo Koutris próbował jeszcze podjąć kolejną akcję, jednak piłka została wybita przez Jeana Carlosa Silvę. Pogoń nie ustępowała i kontynuowała posuwanie się naprzód. W 30. minucie granatowo-bordowi skorzystali z okazji po błędzie Medalików. Bichakhchyan przemknął z piłką przez pół boiska, omijając rywali. Następnie piłkę przyjął Kamil Grosicki, oddając celny strzał na bramkę czerwono-niebieskich, ale Silva zdołał go zablokować, ponowie tworząc sytuację dla Vahana, jednakże świetną interwencją wykazał się Kovacević. Nie minęło dużo czasu, zanim gospodarze przystąpili do kolejnej akcji, gdyż już po 5 minutach Gustav Berggren popełnił błąd, stwarzając kolejną szansę dla Vahana. Zagrał on precyzyjną piłkę do Koulourisa, a ten podkręcił ją, ale strzał okazał się chybiony. Niewątpliwie można było stwierdzić, że piłkarzom Pogoni nie brakowało pecha w trakcie tej połowy. W 39. minucie goście stworzyli pierwszą poważniejszą sytuację po błędzie Gorgona. Berggren podał do Piaseckiego, a ten natychmiast przekazał piłkę do Marcina Cebuli, który oddał strzał. Niemniej jednak nie sprawił on wrażenia na Cojocaru, który bez trudu go obronił. W 44. minucie pierwszą żółtą kartką został ukarany Srdjan Plavsić. Chwilę przed przerwą Portowcy mieli jeszcze jedną okazję. Kurzawa sprytnie podniósł piłkę i zagrał w pole karne, jednak Bichakhchyan zbyt późno ją odebrał i odbiła się od słupka. Piłkarze Rakowa ponownie uniknęli utraty gola. W ten sposób pierwsza połowa zakończyła się bez żadnych trafień.

Druga część spotkania rozpoczęła się od zmian w drużynie gości. Dawid Drachal zastąpił Jeana Carlosa Silvę, John Yeboah został zmieniony przez Bartosza Nowaka, a Adnan Kovacević wszedł za Milana Rundicia. Już w 46. minucie Vahan miał znakomitą okazję, jednak bramkarz Rakowa ponownie imponująco zareagował, wyskakując do piłki i przeszkadzając Ormianinowi w oddaniu strzału, a następnie skutecznie obronił dobitkę. W 49. minucie Berggren nabił Gorgona, co skutkowało strzałem pierwszego gola w tym meczu, lecz sędzia asystent podniósł chorągiewkę, sygnalizującą spalonego. Nie minęło wiele czasu, bo już 5 minut później zawodnicy w czerwono-niebieskich barwach wysunęli się na prowadzenie. W 54. minucie Plavsić podał precyzyjnie do Kochergina, który stworzył okazję dla Nowaka. Ten skierował piłkę do siatki, dając swojej drużynie prowadzenie nad Portowcami 0:1. W 56. minucie Berggren otrzymał kolejną żółtą kartkę w drużynie gości, a w 62. minucie sędzia asystent ogłosił kolejny spalony po strzale Medalików. W tym samym momencie doszło do pierwszej zmiany w składzie drużyny granatowo-bordowych. Joao Gamboa wszedł za Fredrika Ulvestada. Nie da się zaprzeczyć, że atmosfera stała się nerwowa zarówno dla piłkarzy, jak i kibiców Pogoni. Gospodarze nie utrzymywali już tak ofensywnej gry i nie cieszyli się tak znaczną przewagą w akcjach, a co więcej, wynik był niekorzystny. Niemniej jednak, w 67. minucie zawodnicy Pogoni ponownie odczuli nadzieję na zwycięstwo. Po doskonałym podaniu Grosickiego, Alexander Gorgon bez problemu umieścił piłkę w bramce przeciwników, wyrównując wynik meczu. Wywołało to ogromną radość na trybunach w Szczecinie. Pozostała część meczu przebiegała bez groźniejszych akcji. W drużynie gości dokonano jeszcze dwóch zmian. Na boisku pojawił się Ben Lederman, a niedługo potem do gry wszedł Ante Crnac. W zespole gospodarzy natomiast Mariusz Fornalczyk zastąpił Vahana Bichakhchyana, a Zahović - Koulourisa. Kamil Grosicki w 91. minucie miał jeszcze szansę na zmienienie wyniku spotkania, ale ponownie jego strzał obronił Kovacević.