©  NiUS Radio Uniwersytet Szczeciński wszystkie prawa zastrzeżone. 

 
  • Home
  • Aktualności
  • Sport
  • Albicelestes mistrzami świata [Felieton]

Albicelestes mistrzami świata [Felieton]

20 grudnia 2022 | Ewelina Szymańska
Grafika - Pixabay

Albicelestes - mistrzami świata…
„Vamos, vamos Argentina,
vamos, vamos a ganar,
que esta banda quilombera,
no te deja, no te deja de alentar”

Jeszcze niedawno te słowa głośno wybrzmiewały na stadionie podczas finału Mistrzostw Świata w Lusajlu, w Katarze. Wtedy nikt nie wiedział, kto zdobędzie puchar, bo na boisko wyszli ci, którzy grali, jak równy z równym. Jedni chcieli powtórzyć ambitny sukces, a drudzy sięgnąć po długo wyczekiwane upragnione zwycięstwo.
Piłka została szybko rzucona na boisko, pierwszy gwizdek, i mecz się rozpoczął. Jednak nie było to powolnie rozgrywające się spotkanie, bo z każdą sekundą miałam wrażenie, iż Argentyna wiedziała, po co tu przybyła – przybyła po zwycięstwo. Rozgrywali, więc piłkę raz po razie stwarzając niebezpieczne sytuacje – przejmowali, atakowali i marzyli. Marzyli o bramce – najpierw o jednej, a potem o kolejnych, które miały przelać słodki smak triumfu na trójkolorową flagę.
Długo jednak nie musieliśmy czekać na pierwszą bramkę, ponieważ spotkanie otworzył rzut karny, który w 23 minucie wykorzystał perfekcyjnie Lionel Messi. Delikatnie, ale trafnie zmienił obraz meczu i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Kilka minut później argentyńska drużyna po przejęciu piłki w kuriozalnie szybkim tempie zwiększyła swoją przewagę, prowadząc 2:0, kiedy Di Maria w 36 minucie strzelił gola. Wystarczyło im tylko pięć podań – pięć podań i kilkadziesiąt sekund, aby pokazać, że nie przyjechali tutaj, aby wyjść z niczym – przejechali, żeby sięgnąć po to, czego im tak bardzo brakowało.
I tak pierwsza połowa zakończyła się pięknie budująca się przewagą Argentyny.
Jednak trwało to do czasu. Myślę, że najbardziej fascynującą rzeczą w piłce nożnej jest to, że nigdy nie możesz być niczego pewien, bo w każdej chwili los spotkania może się odmienić. Każda sekunda, każdy atak na bramkę, każdy rzut rożny może zakończyć się golem. I myślę, że dlatego Francuzi nie przestali walczyć – nie przestali wierzyć.
I zawalczyli, a bramka w 80 minucie z rzutu karnego dała im nadzieję – światło w tunelu – światło zdobycia pucharu.
I chwilę później znów zawalczyli – wyrównując wynik 2:2. Najgorsze minęło...
Na twarzach zawodników malowała się złość, ale ich ambicja nie ustawała. Każdy z nich chciał sięgnąć szczytu wygranej i nie było tu miejsca na najmniejszy błąd.
Jednak remis oznaczał dogrywkę, który przedłużył czasu mecz o kolejne 30 minut. Pół godziny nieustannych podań, prób przechwycenia piłki, żółtych kartek. Był to czas nieprawdopodobnych emocji,. Nadzieja, zwątpienie, triumf i rozgoryczenie.
Znów kilkadziesiąt minut i strzałów na bramkę - zakończyło dogrywkę wynikiem 3:3, kiedy w ostatnich chwilach Martinez bohatersko obronił strzał i pozostawił Argentyńczyków dalej w grze.
Jednak tym razem piłka nie zagrała w środku pola – boisko w pewnym sensie opustoszało, ponieważ rozpoczął się chwalebny „konkurs rzutów karnych”. Nie ma bardziej stresującej rzeczy niż sytuacja 1 na1 z bramkarzem, gdzie cały naród, kibice i bliscy oczekują od ciebie jednego: trafionego gola, a ty jako piłkarz musi przyjąć ten stres i nie da się mu pokonać. Musi strzelić szybko, pewnie i trafnie, ale nie zawsze jest to możliwe. Czasami ten stres przerasta formę i kończy spotkanie gorzkim smakiem łez.
I takim oto sposobem ośmiu piłkarzy raz po razie zmagało się z napiętą i gorączkową sytuacją.
Pot ciekł.
Minuty bezlitośnie biegły.
Kilka sekund i … strzał.
Celny bądź niecelny.
Szalę przechylił moment, kiedy Martinez obronił strzał Comana i wtedy francuskie odgłosy zwycięstwa podupadły, a kolejny przestrzelony strzał dla Francuzów nie przyniósł wiary ani nadziei, a jedynie pogrążenie w nostalgii. Zwątpili i przegrali. Przegrali swoją szansę na końcowy laur.
Ostatni strzał – kolejny, celny dla Argentyny był czymś, co wyczekiwali 36 lat… aż wreszcie zdobyli złoto mistrzów świata.
36 lat czekania...
120 minut gry...
4 rzuty karne...
Po tak długim czasie i tak niesamowitym finale mistrzostw – Lionel Messi wreszcie spełnił swoje marzenie – zdobył trofeum, którego oczekiwał, odkąd zaczął grać w reprezentacji Argentyny. I wydawać, by się mogło, że prawie je zdobyli, kiedy w 2014 roku sięgnęli po srebro. Wtedy istniał cień szansy, który jednak przepadł, a teraz Albicelestes pokazało swoją wielkość, piękną miłość do piłki nożnej i waleczność do samego końca.
Cały mecz szukali tej jednej upragnionej nadziei i tak oto wznieśli puchar świata.
Patrzę na to ze łzami, bo mimo zwycięstwa, ten mundial kończy pewną erę. Erę wielkich legend – postaci, które zapisały się na kartach futbolu już na zawsze – tworząc historię. I na pewno części z nich już nie zobaczymy na boisku. Cześć z nich pozostawiła po sobie tylko wygniecioną koszulkę powieszoną gdzieś wysoko, odbijające się echem wspomnienia i nazwisko, które na zawsze będzie definiować tę erę.
I kiedy myślę, iż ta era bezpardonowo dopada każdego – smutno mi.
Ze łzami patrzę na ten mundial i dopiero wtedy uświadamiam sobie, ile piłka nożna dla mnie znaczy.

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat.


NiUS Radio

Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności
Uniwersytet Szczeciński
ul. Cukrowa 12, 71-004 Szczecin
tel.: 91 444 34 71
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


© NiUS Radio Uniwersytet Szczeciński wszystkie prawa zastrzeżone. 

Do góry