©  NiUS Radio Uniwersytet Szczeciński wszystkie prawa zastrzeżone. 

 
  • Home
  • Aktualności
  • Kultura
  • "Dog days are over" - Recenzja filmu „Strażnicy Galaktyki vol. 3”

"Dog days are over" - Recenzja filmu "Strażnicy Galaktyki vol. 3"

28 listopada 2023 | Dawid Lisowski
Grafika: Twórcy filmu

Nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem Marvela, zawsze ciągnęło mnie bardziej w stronę DC, które w moich oczach było „dojrzalsze”. Niemniej dałem szansę komiksowemu gigantowi i w niecałe parę miesięcy skończyłem maraton całego katalogu filmów i seriali z MCU. Moja opinia zmieniła się znacząco, mogę wręcz powiedzieć, że się wkręciłem. Pech jednak chciał, że moja przygoda z Marvelem zaczęła się w trakcie trwania najbardziej przeciętnej fazy filmów, fazy czwartej. Z tego też powodu po wspaniałym „Avengers: Endgame” jakoś ciężko było mi się wczuć w historię kolejnych filmów. Właściwie poza „Spiderman: No Way Home”, „Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings” oraz „Loki”, tak naprawdę nie potrafiłem znaleźć nic, co by mnie zachwyciło podczas tej fazy. Produkcje Marvela straciły zdecydowanie na jakości i niekiedy zdawały się sztucznie podtrzymywać MCU przy życiu. Ciężko w końcu stworzyć kolejną dobrą fabułę, rozciągającą się na wiele filmów. Choć może i to jest największym problemem fazy czwartej – czyli zbytnie skupienie się na budowaniu całokształtu niż na poszczególnych produkcjach.

Jakiś czas temu do kin trafił nowy „Ant-Man”, którego co prawda pierwszy film mi się spodobał, tak sequel był jednym z tych łatwiejszych do zapomnienia filmów. I tak trzecia część okazała się być kolejnym przeciętniakiem. Niektórzy pewnie pokusili by się, żeby nazwać ten film „słabym”. Nad Marvelem wisiała klątwa, a każda kolejna zapowiedź odbijała się echem. Niemniej gdzieś w tym ciemnym, wielowymiarowym tunelu widziałem światełko.

Grafika: Twórcy filmu

„Guardians of the Galaxy” jest dla mnie zdecydowanie jedną z najbardziej ulubionych serii od Marvela, powiedziałbym nawet i że ulubioną. Podczas mojego binge-watchowania katalogu filmów MCU to właśnie filmy ze Strażnikami były tymi, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Nie potrafię dokładnie stwierdzić, czemu. Być może było to odejście od standardów filmów o superbohaterach, świetny balans komedii z akcją czy sam fakt, że akcja dzieje się w kosmosie. Wiem jednak jedno – „Strażnicy Galaktyki” oznaczali klasę samą w sobie, dlatego informacja o trzecim – i niestety ostatnim – filmie z serii była dla mnie czymś specjalnym. W dodatku możliwość zobaczenia po raz pierwszy premiery filmu na wielkim ekranie – byłem bardzo podekscytowany. Czy jednak klątwa ostatniej „średniawki” Marvela udzieliła się też Strażnikom?

Totalnie nie, film był prześwietny.

James Gunn odwalił kawał dobrej roboty, a film ten jest w moim odczuciu jego listem pożegnalnym z Marvelem, a przede wszystkim ze Strażnikami, przed odejściem do pracy nad filmami od DC. A wiadomo – jak odejść, to z klasą. „Strażnicy Galaktyki vol. 3” to idealne zakończenie przygód naszych bohaterów, a jednocześnie satysfakcjonujące poprowadzenie historii po wydarzeniach z „Avengers: Endgame” i możliwe stworzone podwaliny pod kolejne crossovery. W składzie Strażników nastąpiły bowiem spore zmiany, podyktowane narracją sagi „Infinity wars”. To jest jeden z tych filmów, gdzie gołym okiem widać ilość włożonej pasji w projekt, który składa się tak naprawdę z zapomnianych postaci, tworzących niezapomnianą drużynę.

Coś, co można dość szybko zauważyć podczas seansu to to, że film jest dość mało „Marvelowy”, a dokładniej – mało „Disneyowy”. Możliwe że tak bardzo polubiłem całą przedstawioną historię, bo wychodzi ona poza ramy tego, co widzieliśmy do tej pory. „Strażnicy Galaktyki vol. 3” poruszają bowiem dość poważne tematy, których szczerze bym się nawet nie spodziewał w tej serii. Przede wszystkim dotyczą one przeszłości jednego ze Strażników – Rocketa, który gra kluczową rolę w tym filmie. Co przede wszystkim mi się podobało to fakt, że chociaż uwaga była skupiona przede wszystkim na nim, tak pozostali Strażnicy byli równie istotni i napędzali fabułę do przodu. To jest zdecydowanie coś, czego brakowało mi ostatnio w Marvelu – postaci, których losami będziemy się przejmować, oraz historii, skupiającej się przede wszystkim na nich. To jest ten aspekt, który

uwielbiam w „Strażnikach Galaktyki” – interakcje poszczególnych postaci. Po trzech filmach czułem się wręcz zżyty z całą ekipą, co też ma swoje odzwierciedlenie w wydarzeniach(no i poprzez mały smaczek dla fanów Strażników). Dlatego też tak ciężko było mi się powstrzymać od łez w mocno emocjonalnych momentach. A tych emocji podczas seansu doświadczyłem wielu, współczułem naszym bohaterom, cieszyłem się razem z nimi, bałem się o to, co następne. Skoro mowa już o obawach, to warto również wspomnieć o głównym złym tej części, który łamie ostatnio utarte w MCU schematy antagonistów. Ciężko mu bowiem współczuć, bowiem w założeniu Wielki Ewolucjonista to miała być postać nie do odkupienia, prawdziwy zły. I to działa, gdyż tak dawno nie czułem tak wielkiej satysfakcji z zakończenia filmu, ostatecznej potyczki. Chukwudi Iwuji swoim występem stworzył chyba jedną z najbardziej niezapomnianych postaci w MCU. Na drobną uwagę zasługuje tu również ścieżka dźwiękowa, która tym razem nawiązuje do lat 90 i 00, z takimi utworami jak „Creep”, „No Sleep Till Brooklyn” czy „Dog Days Are Over”.

"Strażnicy Galaktyki vol. 3" to, osobiście, jeden z moich ulubionych filmów od Marvela. Obiektywnie? Pewnie też gdzieś w ścisłej topce. Dawno nie bawiłem się na seansie tak, jak oglądając perypetie Strażników. Śmiałem się, płakałem, zdecydowanie niezapomniane przeżycie. Czy jest to film warty polecenia? Oczywiście. I choć nie spodziewam się, że kolejne produkcje z MCU będą równie dobre(albo chociaż w połowie tak dobre), tak „Strażnicy Galaktyki vol. 3” to idealne zakończenie już dziewięcioletniej serii i kolejny przykład tego, że Marvel potrafi nadal tworzyć dobre filmy. Nie powiem, będzie mi Strażników brakować, ale wszystko co dobre, kiedyś musi się skończyć.



NiUS Radio

Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności
Uniwersytet Szczeciński
ul. Cukrowa 12, 71-004 Szczecin
tel.: 91 444 34 71
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


© NiUS Radio Uniwersytet Szczeciński wszystkie prawa zastrzeżone. 

Do góry