"Jesteśmy niesamowitym narodem, obudziliśmy w sobie wielkie piękno. Jesteśmy też przyzwyczajeni do akcji, takich jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Ale musimy pamiętać, że przed nami jest bardzo wiele wyzwań" - mówi dr Dorota Kowalewska z Instytutu Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie US, Pełnomocniczka Rektora ds. pomocy Ukrainie.
W jaki sposób Uniwersytet Szczeciński pomaga uchodźcom z Ukrainy?
Przede wszystkim chcę podkreślić, że w pomoc zaangażowana jest cała społeczność uniwersytecka – instytuty, wydziały i jednostki organizacyjne, pracownicy badawczy, dydaktyczni i administracyjni, koła naukowe i pojedynczy studenci oraz przyjaciele Uniwersytetu. Każdego dnia rozmawiam ze studentami i naukowcami z Uniwersytetu, którzy mają wiele problemów, ale częściej przychodzą do mnie z rozwiązaniami. To bardzo pozytywne. Cechą charakterystyczną jest współdziałanie. W akcję włączamy się w przeróżny sposób. Oczywiście z darami – zarówno materialnymi, jak i finansowymi. Na stałe współpracujemy ze szczecińskim oddziałem Związku Ukraińców w Polsce. Rzeczy, które zbieramy dostarczamy właśnie do siedziby ZUwP. Inicjatyw pomocowych jest naprawdę dużo: Szkoła Doktorska i Akademicka Strefa Kultury US zbierają sprzęt elektroniczny dla uczniów i studentów z Ukrainy, który umożliwi im kontakt ze światem. Uniwersytet udostępnił na potrzeby Wojewody Zachodniopomorskiego punkt przy ul. Sowińskiego. Jest tam hala, w której może nocować około 180 osób. Jest to oczywiście miejsce tymczasowe i rotacyjne, ale znajduje się blisko głównego dworca kolejowego oraz centrum miasta, dobrze skomunikowane, ale jednocześnie raczej spokojne. Ponadto ze swojej strony Uniwersytet Szczeciński zapewnił osobę, która codziennie wspiera swoją obecnością dzieci i rodziny z Ukrainy.
Rozmawiała Pani z uchodźcami, którzy spędzają tam czas?
Tak, mamy tam do czynienia z dramatycznymi sytuacjami. Widzę tragedię ludzi, którzy są u nas, a jeszcze niedawno mieli zupełnie inne plany na życie. Mieli wyjechać z przyjaciółmi na urlop, odwiedzić rodzinę. Jestem w kontakcie z Instytutem Psychologii, przed którym są teraz wielkie wyzwania. Szczególnie widać to wczesnym rankiem albo popołudniu, kiedy hala się zapełnia ludźmi, którzy czekają, ale właściwie sami nie wiedzą na co. Niestety, czasami docierają do nich najgorsze wieści o najbliższych.
Kim są Ukraińcy, którzy przyjechali do Szczecina?
Początkowo przybywali do nas ludzie, którzy mieli szanse na zabranie ze sobą czegokolwiek. Obecnie coraz częściej pojawiają się osoby, które są u nas dosłownie tak, jak wyszły z domu – ci ludzie wyszli na zakupy i już nie mieli do czego wrócić. Jest coraz więcej przypadków sierot, które przyjeżdżają do Polski, często są to naprawdę małe dzieci. Dzisiaj spotkamy się z ludźmi, którzy przed 24 lutego żyli dokładnie tak, jak my. Pracowali, prowadzili firmy, byli nauczycielami, naukowcami. Nie ma żadnego porównania z osobami, które przyjeżdżały do nas wcześniej. Inne były motywy przyjazdu, plany na życie, perspektywy powrotu.
Co Ukraińcy sądzą o Szczecinie?
Wszyscy, z którymi rozmawiałam podkreślają, że jest to piękny region, że podoba im się Szczecin, bo kojarzy im się z Odessą. Mówią też o tym, że szczecinianie są otwarci i serdeczni. Zaznaczają, że spotkali się z pomocą i zrozumieniem.
Wspomniała Pani o pomocy psychologicznej. Działania Uniwersytetu nie ograniczają się tylko do pomocy materialnej.
Tu uwypukla się misja Uniwersytetu. Nasze badania naukowe pozwalają nam widzieć i czuć więcej, mechanizmy związane z procesami migracyjnymi są dobrze opisane, nie musimy wyważać otwartych drzwi, możemy wykorzystać naszą wiedzę specjalistyczną. Nie damy tym wszystkim ludziom pracy, chociaż z rozmowy z dyrektorem wojewódzkiego urzędu pracy wiem, że rynek jest bardzo chłonny i zapotrzebowanie jest, ale uchodźcy potrzebują też poprowadzenia za rękę, wytłumaczenia zasad, obowiązujących w Polsce, nauczenia podstaw języka kraju, w którym się znaleźli, profesjonalnej rozmowy, kubka gorącej herbaty, spokoju i snu. To wielka wartość społeczności Uniwersytetu – wyczulenie na potrzeby drugiego człowieka, humanizm, to nie są puste słowa. Pomagają psychologowie, ale nie tylko. Klinika Prawa była od lat przystosowana do zupełnie innego sposobu działania, ale błyskawicznie dostosowała się do potrzeb. Pomoc w wypełnieniu dokumentów związanych choćby z legalizacją pobytu to przeogromna praca. Znaleziono tłumaczy, dostosowano godziny otwarcia. Swój nieoceniony potencjał wykorzystują również inne wydziały i instytuty, choćby pedagogika, która organizuje pomoc dla uchodźców w różnym wieku. Filologie prowadzą bezpłatne kursy języka polskiego od podstaw. Przykładów jest mnóstwo.
Powstaje cały system?
Stopniowo przygotowujemy kompletną i zorganizowaną strukturę edukacyjną dla uchodźców. Dla ludzi, którzy do nas przyjeżdżają pierwsze tygodnie są prawdziwym szokiem. Muszą dopełnić formalności, zarejestrować się. Ale już wtedy rozpoczyna się wdrażanie do życia w polskim społeczeństwie. I nie mówmy tu o asymilacji. Uchodźcy nie mają się zasymilować, mają się zintegrować. Powinni czuć się dobrze, jednocześnie pamiętając o własnej kulturze. Źle prowadzona polityka migracyjna skutkuje później problemami. Przykładem może być Francja: pierwsze pokolenie przyjeżdża pracować, aby zapewnić byt swoim rodzinom i lepszą przyszłość dzieciom, drugiemu jest już trudniej, a trzecie, z braku możliwości, buntuje się. Diagnozowanie i zapobieganie tym problemom to też jest nasze zadanie jako Uniwersytetu.
Jak pomagają studenci?
Chyba wszystkie koła naukowe działające na Uniwersytecie Szczecińskim są włączone w pomoc w najlepszy dla siebie sposób. Studenci zgłaszają się do nas także indywidualnie. W ramach wolontariatu pomagają w miejscach pobytu uchodźców, zbierają, sortują i przewożą dary, zajmują się tłumaczeniami, kwestiami prawnymi, psychologicznymi i opiekuńczymi, uczą języka polskiego. To nieoceniona pomoc.
Na Uniwersytecie Szczecińskim uczą się także studenci z Ukrainy.
Tak, i oni również włączają się do pomocy. Przede wszystkim, dziekanaty ustalały, czy studenci są bezpieczni. Po przerwie międzysemestralnej nie wszyscy wrócili na zajęcia. Jest wielu studentów z Ukrainy, którzy chcą pomagać. Angażują się w tłumaczenia polsko-ukraińsko-rosyjskie, pomoc w odnalezieniu się w zasadach administracyjnych, które dla osób mieszkających w Polsce od kilku lat są oczywiste, naukę podstaw języka polskiego oraz zwykłą rozmowę. My na szczęście nie wiemy, jak to jest obudzić się pod obstrzałem, czekać na telefon czy nasi bliscy przeżyli. W takich warunkach często sama możliwość swobodnej rozmowy w rodzimym języku jest kluczowa i może przynieść ulgę. Pamiętajmy, że społeczność ukraińska wspiera swoich rodaków od 2014 roku. To już trwa osiem lat, ale teraz skala pomocy przybrała niewyobrażalny wcześniej poziom. I świat to zauważył. Musimy zdawać sobie sprawę, że do naszych studentów przyjeżdżają także rodziny z Ukrainy. Pojawiają się również kolejne problemy. Mamy studentów z Białorusi i Rosji, w tym takich, którzy są nastawieni opozycyjnie wobec rządów w tamtych krajach. W Szczecinie nie mamy takich sygnałów, ale od kolegów z innych miast uniwersyteckich wiem, że tych ludzi spotyka fala hejtu. To problem innego rodzaju, ale też trzeba o nim pamiętać.
Co, Pani zdaniem, jest najważniejsze podczas niesienia pomocy uchodźcom?
Jesteśmy niesamowitym narodem, obudziliśmy w sobie wielkie piękno. Jesteśmy też przyzwyczajeni do akcji, takich jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Ale musimy pamiętać, że przed nami jest bardzo wiele wyzwań. Dzieje się bardzo dużo, ale takie działanie jednorazowe, „na hura”, rzadko przynoszą zamierzone efekty. A naszym celem jest niesienie celowej, uporządkowanej, przemyślanej pomocy. To co nam jest potrzebne, to z jednej strony świadomość, że skutki wojny będziemy odczuwać wszyscy, także jako społeczeństwo, ale również z drugiej strony – zaufanie i wiara, że wszystko będzie dobrze. Będą również pojawiać się kolejne problemy. Województwo zachodniopomorskie nie jest miejscem pierwszych wyborów uchodźców. Najpierw, jak wynika z badań, zawsze największa fala migracji dochodzi do stolicy. Później do innych wielkich miast, które gwarantują bardzo dużą liczbę miejsc pracy lub do regionów, w których są oferty pracy sezonowej. Szczecin jest też położony bardzo daleko od granicy Polski z Ukrainą. Dotkną nas jednak inne problemy. Są już u nas na przykład dzieci z niepełnosprawnościami, zarówno umysłowymi, jak i fizycznymi. Rola Uniwersytetu, naszych specjalistów, naszych wolontariuszy jest bardzo istotna. Każdy chce pomagać. Ale proszę pamiętać o tym, że ta pomoc będzie długofalowa. Nasze życie toczy się dalej, a pomoc, która teraz niesiemy to nie jest i nie będzie jednodniowy festiwal miłości, podczas którego przynosimy pieniądze czy jedzenie. Wiele problemów i okazji do ich rozwiązywania jeszcze przed nami.
Rozmawiał Krzysztof Flasiński
Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności
Uniwersytet Szczeciński
ul. Cukrowa 12, 71-004 Szczecin
tel.: 91 444 34 71
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
© NiUS Radio Uniwersytet Szczeciński wszystkie prawa zastrzeżone.